Skrzydła Biznesu

Michał Seider-Prezes MCM Project, MCM Fotowoltaika, Tutore, Music & More, Dream Givers

BWL: W jednym z wystąpień online stawia Pan pytanie o to, czy można zbudować firmę idealną. Pozwolę sobie więc dzisiaj zadać je Panu: czy jest możliwe zbudowanie firmy idealnej, a jeśli tak, to jak ona wygląda?

MS: Firma idealna dla każdego oznacza coś innego. Dla mnie jest to firma dającą wolność nie tylko zarządowi, ale także, a właściwie przede wszystkim każdemu pracownikowi. Wolność w wyborze zadań, jakich każdy się podejmuje, wolność w godzinach, w jakich przebywa się w biurze, wolność wypowiadania własnych myśli i przekonań oraz wreszcie wolność w proponowaniu własnych rozwiązań. Mimo tego, że prawie całe życie zawodowe pracowałem w zarządach dużych firm, to tej wolności sam nie zaznałem (nie mówiąc już o szeregowych pracownikach…). 

Właśnie z tego powodu namówiłem mojego wspólnika w Grupie MCM, Marcina Walczyka, na pewien eksperyment, a mianowicie firmę turkusową. 

Nasza turkusowa organizacja oparta jest na współpracy. Pracownicy MCM, a w zasadzie nasze koleżanki i koledzy, nie podlegają nikomu. Współpracując ze sobą, tworzą firmę i wypełniają jej misję. Każdy z nich wie, do jakiego celu dąży, jakimi wartościami się kieruje oraz jaką odpowiedzialność ponosi. Mając to wszystko na uwadze, każdy w MCM sam wyznacza sobie zadania, opierając się na swoich umiejętnościach. W firmie dbamy o to, aby każdy był ważny i czuł się wartościowy. Zwracamy  uwagę nie tylko na posiadane umiejętności, lecz także jakimi ludźmi są nasi pracownicy. Istotna jest osobowość, to, czym dana osoba się charakteryzuje, a nawet jakie ma marzenia. Wtedy my jako właściciele mamy szansę pomóc te marzenia spełnić.

Od dziesięciu lat cieszymy się nie tylko stałym dynamicznym wzrostem sprzedaży, ale także bardzo stabilnym osobowo zespołem. Mieliśmy takie trzy, cztery lata, kiedy nikt z firmy nie odszedł, a jedynie zwiększaliśmy zatrudnienie i wprowadzaliśmy nowych członków do naszego turkusowego grona. To chyba dowód na to, że można zbudować firmę idealną.

BWL: Jakie wyzwania stawia taka firma przed liderem? 

MS: Bycie liderem generalnie jest bardzo wymagające. Lider to często najbardziej samotna osoba w organizacji, najdłużej pracująca, najbardziej zaangażowana w sukces. Często w samotności przeżywająca porażkę oraz oceniana przez pryzmat pieniędzy, jakie zarabia.

Bycie liderem turkusowej firmy jest jeszcze trudniejsze, bo ludzie w niej pracujący nie są przyzwyczajeni do tego, że wydaje im się polecenia i twardo rozlicza z terminów. Często zagryzamy wargi, widząc, że nie działamy tak efektywnie, jak byśmy mogli, kiedy młodsi od nas o dziesięć, piętnaście  lat koleżanki i koledzy są mniej efektywni, bo mają inne priorytety życiowe niż my, założyciele. Mimo tego nie poddajemy się i wierzymy, że ten turkusowy model przetrwa, a nasi pracownicy przejmą po nas kiedyś firmę i zapewnią jej długowieczność. To też taki nasz sposób na problem sukcesji. Mamy z Marcinem po dwie fantastyczne córki, które jednak mają własny pomysł na życie i nie wiążą swojej przyszłości z rodzinnym biznesem. Musimy zatem zaufać naszym pracownikom. Wierzę, że nam to się uda i wierzę, że kiedyś przyjdzie taki moment, że z Marcinem będziemy pojawiać się naszym biurze tylko raz w tygodniu, aby trochę się powymądrzać lub po prostu spytać „Jak idzie ?”.

BWL: Jak buduje się zaangażowanie pracowników w dzisiejszej niełatwej rzeczywistości? Co w tej chwili motywuje ludzi do działania?

MS: Ludzie urodzeni po 1989 roku z pewnością są inni niż my. A ludzie urodzeni po 2000 to już zupełnie inna historia. Kiedy kończyłem studnia i zacząłem pracować w brytyjskiej korporacji, to moja pierwsza pensja wynosiła osiemset złotych brutto i nikt nie znał pojęcia „life-work balance”. Wtedy chodziło nam o to, aby mieć po studiach jakąś stałą pracę, móc się jak najszybciej uniezależnić od rodziców oraz założyć rodzinę. Teraz młodzi ludzie mają nie tylko większą pewność siebie, ale też wysublimowane oczekiwania wobec pracodawców. Już nie wystarcza im wizja rozwoju osobistego czy rynkowo atrakcyjne wynagrodzenie. Oczekują też szacunku, prawa do decydowania, bycia słyszalnym i „owocowych czwartków”. Według mnie nie ma w tym nic złego, a wysokie oczekiwania młodych nie są bezpodstawne, więc w firmach, w które jestem zaangażowany, zawsze staramy się im sprostać, ale pod pewnymi warunkami. Najpierw oczekujemy zaangażowania i merytoryki podczas rekrutacji, prowadząc trzyetapowe rozmowy, na których staramy się oddzielić nieoszlifowane diamenty od reszty. Kiedy już taki diament zatrudnimy, to dajemy mu pierwsze ambitne wyzwania i obserwujemy, jak sobie radzi. Kiedy wreszcie uznamy, że dana osoba pasuje do naszego dream teamu, to dajemy jej wszystko, o czym marzą młodzi ludzie, czyli decyzyjność, wolność i pełną listę benefitów pracowniczych.

BWL: Na stronie www firmy MCM Project znajduje się hasło: „Budujemy przestrzeń dla twojego biznesu”. Można je rozumieć dosłownie, zgodnie z profilem działalności, ale też jest ono bardzo ciekawą metaforą. Co najbardziej cenią klienci w ofercie MCM Project? 

MS: W MCM Project mówimy, że sprzedajemy nie hale czy biura, ale marzenia. Marzenia o większym biznesie, ładniejszej siedzibie, bardziej zadowolonych pracownikach. Nigdy nie patrzymy na projektowany obiekt przez pryzmat ilości stali czy ceny. Staramy się tworzyć projekty nieszablonowe i budować dla naszych inwestorów atrakcyjną przestrzeń dla ich biznesu. Klienci doceniają nasze podejście i według mojej wiedzy żaden inwestor budujący z nami przez ostatnie dziesięć lat przy ponownym wyborze wykonawcy do rozbudowy nie zlecił tego żadnemu z naszych konkurentów. Każda kolejna inwestycja przypada nam, więc mamy sto procent prawdziwie zadowolonych i powracających klientów.

BWL: Działania na rzecz organizacji non profit, choć pożądane, nie są częste wśród osób działających w biznesie. W licznych Pana aktywnościach znajduje się działanie na rzecz Fundacji Dream Givers. Czym dla Pana jest ta aktywność?

MS: Jest w Polsce wiele fundacji koncentrujących się na pomocy ludziom chorym, niepełnosprawnym lub zwierzętom. Wydaje mi się, że brakuje fundacji, które inwestują pieniądze w utalentowane dzieci i pomagają im rozwijać pasje. Stąd pomysł prowadzenia własnej Fundacji Dream Givers i wspierania rozwoju młodych ludzi. Działalność fundacji jest od roku prowadzona przez moją starszą córkę Manię. Mania ma dwadzieścia jeden lat, świeże spojrzenie i dużo świetnych pomysłów. Ostatnio w niespełna godzinę dzięki pomocy wspaniałych łódzkich instagramerów zebrała na remont zagrzybionego mieszkania podopiecznych fundacji kwotę dwudziestu ośmiu tysięcy złotych, więc jestem zupełnie spokojny o losy fundacji i jej podopiecznych, a sam powoli się z tego projektu wyłączam. It’s Her time to shine.

Wyimek
Sukces to przechodzenie od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu.  Winston Churchill

Michał Seider – Prezes spółek z branży budownictwa przemysłowego (MCM Project), OZE (MCM Fotowoltaika), EdTech (Tutore), turystycznej (Music & More), Przewodniczący Rady Fundacji Dream Givers. Karierę zawodową rozpoczął w konsultingu (EY), a następnie przez kilkanaście lat był wiceprezesem ds. finansowych w spółkach portfelowych międzynarodowych funduszy private equity (Sphinx, Komfort, Organika, WSiP, Unitop, Agros). Absolwent bankowościi finansów Uniwersytetu Łódzkiego oraz MBA Robert R. Smith School of Business. Tata 21-letniej Mani i 16-letniej Zosi oraz najwierniejszy fan Michaela Jordana.

Udostępnij